Bad ass protector, czyli kaskader w natarciu

     Doktor Ramsey Krago (Ron Perlman) jest wpływowym naukowcem – tyleż błyskotliwym, co i nikczemnym. W swym laboratorium mężczyzna preparuje groźne mikroorganizmy, które następnie rozprzestrzenia wśród ludzi – tylko po to, by wynajdować na nie antidotum. W ten sposób dorobił się fortuny. Podejrzanej działalności doktora ma się przyjrzeć Ken Conway (Matt McColm), niegdyś elitarny komandos, a obecnie wolny strzelec. Były żołnierz zostaje zainfekowany śmiercionośnym wirusem. Jeśli nie uda mu się pokonać szaleńca, ucierpi jednak nie tylko on – Krago stanowi bowiem zagrożenie dla całej ludzkości.

     „Obrońca”, alternatywnie znany polskim widzom jako „Niszczyciel”, równie dobrze mógłby nosić tytuł „Kaskader”. Kaskaderstwem parał się zarówno reżyser filmu Jack Gill, jak i odtwórca roli przodującej, dawno (i niesłusznie) zapomniany Matt McColm. O ile Gilla upadki z dużych wysokości sprawności reżyserskiej raczej nie nauczyły, o tyle McColm wykonując zadania kaskadera nabrał obycia i doświadczenia przydatnego na planie filmu akcji. Jego Ken Conway, nawet nosząc picusiowate imię, pozostaje wiarygodnym kinowym twardzielem: do perfekcji opanował sztuki walki, jest muskularny, posiada magnetyzm i charyzmę, szaleją za nim ekranowe towarzyszki – nie tylko bohaterki pierwszo- i drugoplanowe, ale też, co widać, odgrywające je aktorki.

protector1

     Poza McColmem żaden z członków obsady nie tworzy jednak imponującej kreacji. Perlman odgrywa postać cierpiącą na chroniczny brak osobowości. Jego bohater cechy antagonisty nosi tylko w domniemaniu widza, przez co Conwayowi nigdy nie jest dane stanąć twarzą w twarz z prawdziwym sukinsynem. Clint Howard, księgowy Kena, informujący go o problemach finansowych, w kadrze gości właściwie bez powodu, jest zbędny zupełnie tak samo jak John Rhys-Davies, który występuje w bezbarwnej roli cameo. Wisienką na tym aktorskim zakalcu ma być eks-modelka Carol Alt, piękność bez wyrazu.

     Choć raczej prowizoryczny fabularnie (luki w scenariuszu na przemian łatają golizna, przemoc i głupi humor), „Obrońca” spisany został przez aż cztery „tęgie” łby. Jeden z nich należał do samego Jacka Gilla, który reżyserowanemu projektowi nadał charakter pełnometrażowego showreela, mającego pokazać, że niegdysiejszy kaskader jest w stanie udźwignąć ciężar odpowiedzialności za całokształt filmu sensacyjnego. I choć „The Protector” z dobrej próby reżyserią nie ma nic wspólnego, nadal jest obrazem wartym polecenia – tytułowy obrońca to kawał bad assa, podobnie jak obsadzony w roli głównej Matt McColm.

Ocena: 5,5/10

     Recenzja znajduje się także na stronie filmweb.pl, pod niniejszym odnośnikiem. Zapraszam do śledzenia swojego profilu w tym serwisie.

protector2

Baywatch: The Movie

     „Subterfuge” w reżyserii Herba Freeda („Graduation Day”) to jeden z tych filmów, które można jedynie znaleźć w internetowych serwisach aukcyjnych lub wygrzebać z koszów z tanizną w supermarketach. Okładka starego wydania DVD filmu podpowiada nam, z jaką klasą mamy do czynienia: półnagi Matt McColm celuje wielką spluwą prosto w zachwycający się nad nim aparat, przy boku towarzyszy mu apetyczna, czcza blondynka.

     Kilka zdań o fabule. Były żołnierz Jonathan Slade – obecnie bywalec barów i wzorowy jebaka – przyjmuje zlecenie od CIA. Nie dostaje wielu wytycznych; ma odnaleźć wartościową walizkę, spoczywają na dnie Morza Czarnego od momentu niewyjaśnionej katastrofy samolotu cywilnego. W wypełnieniu zadania pomagają mu komandoska imieniem Alex oraz brat Alfie – geniusz komputerowy (w tej roli zabawny Jason Gould).

subterfuge1

     „Subterfuge”, w Polsce znany pod tytułem „Tajna przesyłka”, to w zasadzie półtoragodzinny odcinek „Słonecznego patrolu”. Znakomita część filmu toczy się na plażach, w morskich głębinach, na jachtach lub motorówkach. Pozostałe sceny, gdziekolwiek się rozgrywają, mają za zadanie pokazać obnażone lub osłonięte ciasnymi strojami kąpielowymi ciała głównych bohaterów. Twórcy filmu nie podnieśli sobie poprzeczki wysoko. Ich projekt oparty jest na fabularnym szkielecie i wywołuje szczątkowe emocje.

     Najbardziej emocjonującym aspektem obrazu Freeda jest gra aktorska (w domyśle – mowa ciał seksownych członków obsady). Prym w tej dziedzinie wiedzie Matt McColm, a właściwie jego atletyczna sylwetka. McColm – uznany kaskader – nigdy nie został gwiazdą kina, nawet tego podrzędnego, kręconego przez i dla amatorów. Gdyby jego przygoda z pierwszoplanowym aktorstwem trwała nieco dłużej niż parę marnych lat, mógłby udowodnić, że posiada magnetyzm godny Schwarzeneggera lub Van Damme’a. Ponieważ tak się nie stało, prawdopodobnie zawsze będzie kojarzony z ligą Brenta Huffa, Franka Zagarino i Reba Browna. „Tajna przesyłka” natomiast nigdy nie ucieknie od etykiety taniego filmu sensacyjnego, który z sensacją niewiele ma wspólnego.

Ocena: 4/10

     Recenzja znajduje się także na stronie filmweb.pl, pod niniejszym odnośnikiem. Zapraszam do śledzenia swojego profilu w tym serwisie.

subterf2